Wrzucili do jednego wora: chłopa, który porozumiewa się za pomocą pacynki - chłopa, który zaprasza dziewczynę na randkę za pomocą śpiewającej walentynki - chłopa, który stwierdził, że Medal of Honor jest dla ciot więc stworzył przeróbkę będącą połączeniem GoW, MoH i Viva Piniata - murzyna, który przybył z Afryki 3 lata temu i wciąż nie przestawił się z czasem - dziewczynę, która czyta komiksy a gdy usłyszy od faceta "Jak się denerwuję to wymiotuję" to odpowiada "W porządku, powiedz tylko kiedy się odsunąć" - faceta, który pisze blog a gdy ktoś mu powie, że nikt go nie czyta odpowie "Blogi nie są od czytania tylko od pisania".
I tak chłop z pacynką rządzi. Szkoda, że ginie na końcu. No i jest mało go w filmie. Ale wymiata.
Ogólnie film jest przesadzony, przesłodzony, niby jest o studentach a chyba w ogóle się nie uczą (ale to USA, więc pewnie się zgadza), więc widać jak na dłoni, że twórcy nie bardzo umieją, ale za to bardzo chcą zrobić fajne kino. I takie w sumie jest. No, w części.
4/10.